Robert Pławiak w #KlubieAbsolwentówWAT

Z Robertem Pławiakiem, absolwentem Wydziału Cybernetyki Wojskowej Akademii Technicznej, Chief Digital & Technology & Information Officer w Polpharma, rozmawia Dominika Naruszko.

Dlaczego jesteś dumny z bycia absolwentem WAT?

Gdy podejmowałem decyzję o wyborze studiów, bardzo mocno rozwijała się technologia, a Wojskowa Akademia Techniczna była miejscem, w którym było to bardzo widoczne. Już samo dostanie się do WAT, znalezienie w tym elitarnym gronie studentów Wydziału Cybernetyki, było ogromnym powodem do dumy. To w Akademii nie tylko zdobyłem solidną wiedzę, ale i nauczyłem się dyscypliny i pracy zespołowej.

O renomie uczelni i kierunku świadczy też liczba ciekawych ofert pracy, które otrzymywaliśmy jako absolwenci. Na rynku jesteśmy pozycjonowani bardzo wysoko.

Cenne jest dla mnie również to, że właśnie w Wojskowej Akademii Technicznej poznałem wielu wspaniałych ludzi i bardzo mocno się zżyliśmy. Do tej pory utrzymujemy ze sobą kontakt – zresztą nie tylko my, bo poznały się i polubiły też nasze rodziny. Czujemy dumę, kiedy widzimy, jak rozwija się WAT, co się dzieje w naszej Alma Mater, jak wyglądają ścieżki zawodowe kolegów z roku, jak niektórzy z nich budują karierę w strukturach uczelni. To niezwykłe uczucie – z jednej strony pokazuje upływ czasu, bo jeszcze niedawno razem studiowaliśmy, zaś z drugiej – liczba ciekawych osiągnięć naszych kolegów napawa satysfakcją. To są niemierzalne elementy związane z dumą.

Czym się zajmujesz zawodowo?
Jestem szefem IT i digitalizacji w zakładach farmaceutycznych Polpharma. Zajmuję się tą częścią technologii, która napędza biznes oraz elementami związanymi z cyfryzacją i stosowaniem nowych technologii – od sztucznej inteligencji, poprzez analizowanie dużych zbiorów danych, po zaawansowaną analitykę i konwergencję świata IT ze światem OT, czyli Operational Technology.

Zanim rozpocząłem pracę w Polpharmie, byłem prezesem ILS Sp. z o.o., IT Shared Service, dystrybutora farmaceutycznego Grupy Pelion. To był ciekawy rozdział mojej kariery. Dużo się tam nauczyłem, ale też ogrom mojej wiedzy wykorzystałem. Bardzo przydała mi się na przykład umiejętność, która jest naturalna po ukończeniu Wojskowej Akademii Technicznej, czyli taki command, zrozumienie, że w każdym projekcie jest moment na dyskusję, moment na analizowanie, ale potem jest moment naprawdę mocnego działania.

Praca w IT Shared Service to było takie pięć lat, podczas których uczyłem się intensywnie nowych rzeczy, bo wyszedłem wtedy ze świata finansów, ubezpieczeń i leasingu, czyli z obsługi produktu, usług, świata generowania produktu. To były dwa różne światy i to właśnie ten command z WAT bardzo się przydał, bo trzeba było przeprowadzić zespół „przez wodę, przez błoto, podczas ostrzeliwania”.

Dzięki studiom w WAT otrzymałem też niepowtarzalną szansę uczenia się wielu ciekawych technologii, które w tamtym czasie dopiero się pojawiały. Otrzymałem pracę w Centrum Informatyki Wojsk Lotniczych Obrony Powietrznej Kraju, czyli późniejszym Centrum Automatyzacji Obrony Powietrznej. Zajmowaliśmy się budową systemu, który był w pewien sposób prekursorem obecnej aplikacji FlightRadar. To była fascynująca praca, w której nauczyłem się, co to znaczy być „24 na 7”, co oznacza podnoszenie samolotu i monitorowanie go w przestrzeni powietrznej.

Wchodziliśmy wtedy do NATO, byliśmy w okresie przejściowym, gdzie przekazywano nam bardzo dużo ciekawych technologii. Dało mi to wiele, bo dzięki WAT „dotykałem” tych nowych technologii. To właśnie dzięki temu później dostałem propozycję budowania produktu na tej samej technologii przy pomocy tych samych rozwiązań, ale już po stronie finansowej – najpierw w Banku Handlowym, a potem Inteligo. Tam wykorzystywano te technologie, po to, żeby budować przyszłą wirtualną bankowość internetową. Pokazaliśmy, że bank może rzeczywiście działać 24 na 7 i umożliwiać płatności czy przetwarzanie procesów końca dnia, czyli naliczanie odsetek różnego rodzaju. To było bardzo ciekawe doświadczenie.

W tym miejscu dużo też mi dała inna umiejętność z WAT, która była na uczelni bardzo ważna – praca zespołowa. Na liście umiejętności w pracy to rzeczywiście był numer jeden. Nie zawsze jesteśmy dobrzy we wszystkim i do tej pory powtarzam, że nie trzeba być alfą i omegą. Dzięki studiom i położeniu dużego nacisku na działanie w zespole zrozumiałem, że jeśli nie wiemy wszystkiego na każdy temat to nie znaczy, że nie pasujemy do danego wariantu, bo nadal możemy wykorzystać nasze mocne strony, naszą wiedzę i współpracować w grupie.

Swoje zespoły budowałem profesjonalnie m.in. dzięki tej nauce. Z pozycji managera ważne jest zrozumienie istoty pracy zespołowej, bo to napędza i rozwija projekt, pomaga osiągać lepsze wyniki.

Zarówno w Banku Handlowym, jak i Inteligo, ale też w każdej kolejnej pracy spory nacisk kładziony był na dostarczenie działającego na najwyższym poziomie produktu w określonym czasie.

Kompetencją, którą dała mi uczelnia, a zgodnie z którą działam, jest postawa, że jeżeli coś obiecuję, to choćby się waliło i paliło, to zostanie to dostarczone w umówionym terminie. Uważam, że to jest jedna z najbardziej charakterystycznych cech, która nas, absolwentów WAT, wyróżnia i z której słyniemy. Jeżeli jesteśmy przydzieleni do projektu czy zadania, to po prostu to zadanie zostanie dostarczone w ten dzień, w tę godzinę, do której się zobowiązaliśmy. Mówi się o tym, że jesteśmy słowni i skuteczni.

Jednocześnie jesteśmy przygotowani do pracy zarówno w komfortowych warunkach, jak i w ekstremalnym stresie, gdzie działamy „pod ostrzałem”.

W tej chwili w biznesie liczą się: umiejętność pracy w zmianie, dowożenie tematów w różnych sytuacjach, nierzadko „bojowych”, skuteczność, odpowiedzialność – a tego wszystkiego uczy WAT. Po studiach ma się to po prostu we krwi.

Wykładowcom z WAT, m.in. prof. Andrzejowi Najgebauerowi oraz śp. prof. Marianowi Chudemu, zawdzięczam systematyczność i umiejętność nieodkładania ważnych zadań na później. Był taki moment w moim życiu podczas studiów – i wiem, że każdy na jakimś etapie może tego doświadczyć – gdy rzeczywiście mało brakowało, a nie „dowiózłbym” pewnych przedmiotów. Profesorom zawdzięczam naukę, którą wprowadziłem w życie i stosuję do teraz, bo do dziś w mojej karierze staram się nie wprowadzać niepotrzebnego stresu, w którym ciężko już skutecznie działać. Nie odkładam „na jutro”, realizuję zadania konsekwentnie i jestem zorientowany na cel.

Podczas pracy w Raiffeisen Bank Polska, PZU czy w Europejskim Funduszu Leasingowym przydała mi się też inna umiejętność z WAT, którą zrozumiałem i potrafiłem nazwać dopiero kilka lat po studiach: zdolność „czytania” ludzi. Doświadczenie ze studiów ułatwiało mi zdefiniowanie, na co stawiają inni, czego oczekują. To zdecydowanie pomogło mi w efektywniejszej pracy. Oczywiście w tych miejscach pracy także sprawdziła się skuteczność i zdolność dowożenia rzeczy na czas.

Twoje największe osiągnięcie zawodowe?

Podczas pandemii trzy lata temu zrobiłem z zespołem system dystrybucji szczepionek przeciw COVID-19. Przygotowaliśmy go w ciągu zaledwie kilku tygodni. Zostało to docenione m.in. przez Digital Excellence Awards – zwyciężyliśmy w kategorii Społeczności CIONET, a w kategorii Transformation Capabilities miałem okazję być w ścisłym finale.

Sukces udało mi się powtórzyć także w tym roku, bo właśnie odebrałem po raz kolejny nagrodę Digital Excellence Awards. Dla mnie jest to wyraz wielkiego uznania, bo otrzymałem ją od koleżanek i kolegów CIO/CTO, a to jest największa z możliwych nobilitacji. Tym razem zwyciężyłem w kategorii Digital Strategic Perspective.

Dlaczego warto studiować w WAT?

Uczelnia kształci bardzo mocno w zakresie twardych umiejętności, czyli na pewno studenci posiądą dogłębną, bardzo dobrze wytłumaczoną, konkretną wiedzę z różnego rodzaju obszarów technicznych. Co ważniejsze, wykładowcy w WAT nauczyli nas przekładania tych twardych skilli – teorii grafów, statystyki, modelowania matematycznego czy wiedzy o systemach komputerowych – na rozwiązywanie problemów, które dziś nazwałbym biznesowymi.

Jednocześnie podczas studiów został zachowany balans, ponieważ zdobyliśmy także kompetencje miękkie – przede wszystkim współpracy z innymi.

W Wojskowej Akademii Technicznej dużą wartość miała też umiejętność analitycznego myślenia. Stawiano na to mocno, a nasi wykładowcy podkreślali: „Nie uczymy się składni języka programowania. Uczymy się rozwiązywania problemów”. To zdanie zostało ze mną do dziś. Rzeczywiście pokazywano nam, że najważniejsze jest rozwiązywanie problemów, a technologie, język programowania czy inne rzeczy, które są z tym związane, dobierze się w kolejnym etapie.

Takie podejście i umiejętności dały mi sporą przewagę na rynku pracy. W WAT nauczono nas także, jak podejmować decyzje, brać odpowiedzialność za zespół, jasno delegować zadania, umieć rozliczać te zadania, konkretnie informować i przekazywać informacje innym, argumentować różnego rodzaju obserwacje. Myślę, że taka dyscyplina jest olbrzymią przewagą Akademii. Nie myślę tylko o sobie. Gdy obserwuję moich kolegów, to widzę, że to wszystko procentuje w życiu zawodowym.

Jakie kompetencje i umiejętności nabyte w WAT sprawdziły się w życiu zawodowym?

Umiejętnie rozważam podejmowanie ryzyka. Ryzyko w naszej kulturze jest pojmowane pejoratywnie, czyli kojarzy się przede wszystkim z zagrożeniem. A ja po WAT wiem, że to jest również szansa. To, że mogłem prowadzić fascynujące projekty w wielu organizacjach, wynika z tej umiejętności dzielenia kartki na pół i oceny za i przeciw.

Nauczono nas wychwytywania, gdzie jest zagrożenie, a gdzie szansa i racjonalnego wykorzystywania tej wiedzy. Wiadomo, że przy zagrożeniu i szansie różnie reagujemy. Studia otworzyły mi oczy na to, żeby się nie bać zmiany. Mieliśmy okazję sprawdzać się w różnych obszarach i różnych sytuacjach – aby dowieźć temat, trzeba było się adaptować, odnajdywać w nowych zadaniach. W tej chwili mogę powiedzieć, że zmiana jest naturalnie wbudowana we mnie.

WAT nauczył mnie również bardzo szybkiego przełączania się między myśleniem strategicznym a takim bardziej operacyjnym. Gwarantuje to balans – z jednej strony potrafię pokazać, dokąd dojechać bez wskazywania drogi, ale czasami muszę pokazać przynajmniej, że na tym drugim skrzyżowaniu to należałoby skręcić w prawo.

Jedna rada dla studentów WAT wchodzących na rynek pracy?

Wychodź ze strefy komfortu. Jeżeli coś Ci się podoba, jest jakaś fajna firma, ciekawe stanowisko, ale nie ma otwartej rekrutacji, nie masz sieci kontaktów, nie wiesz dokładnie, jak tam dotrzeć, to spróbuj każdym innym kanałem, który znajdziesz w internecie. Po prostu próbuj i nie zrażaj się, nawet jeżeli nie uda Ci się raz, drugi, trzeci czy piąty.

Nie poddawaj się, jeżeli zdobędziesz ten kontakt, dostarczysz CV, ale Ci się jednak nie uda. To nie musi oznaczać, że się nie nadajesz. Skorzystaj z tej sytuacji, posłuchaj informacji zwrotnej. Feedback is a gift. Naprawdę należy go przyjąć i przeanalizować. Może to, że nie zostałeś przyjęty, nie jest wcale takie złe, może nie pasujesz do kultury tej firmy. Takich czynników wpływających na ostateczny efekt może być sporo i jest to kwintesencja pracy w biznesie czy w ogóle próbowania nowych rzeczy.

Jakie kierunki studiów w WAT są w Twojej opinii przyszłościowe?

Numer jeden to cyberbezpieczeństwo. Te umiejętności są nieustannie bardzo cenione, a sam kierunek jest holistyczny, niezbędny w różnych gałęziach branży technologicznej, przy mocno obecnej sztucznej inteligencji czy big data.

Bardzo ważna jest też umiejętność pracy na dużych zbiorach danych, czyli big data i zaawansowana analityka. Nie chodzi o obsługę narzędzi, które to realizują, tylko umiejętność przekładania potrzeb biznesowych na to, co może być zaprezentowane albo użyte z danych. Dzisiaj, kiedy „data jest nową ropą” i wszyscy o tym mówią, jest to kolejny kierunek, który bym zgłębiał i który jest poszukiwany przez pracodawców.

Dodatkowo ważne jest kształcenie specjalistów z obszaru cybersecurity, technologii czy cyfryzacji z uwzględnieniem perspektywy szeroko pojętego biznesu. Pracodawcy oczekują dziś zrozumienia procesów biznesowych.

Niezależnie od ukończonego kierunki kompetencją przyszłości jest też nieustanne uczenie się. Chęć zdobywania nowych umiejętności jest kluczowa. Sam uczę się cały czas, „dotykam” nowych tematów, aby później nie tylko lepiej prowadzić zespół, ale też samego siebie.

Dominika Naruszko

fot. archiwum prywatne

projekt graficzny: Sebastian Jurek/Katarzyna Puciłowska